W Gorzowie Wielkopolskim doszło do gigantycznego pożaru
W Gorzowie doszło do gigantycznego pożaru, o którym mówiła dosłownie cała Polska. W trakcie tej niecodziennej walki z żywiołem straży musieli dać z siebie wszystko. Pożar wspomniany przez nas w artykule miał miejsce wiele lat temu. Jednak historia z nim związana odbija się echem do tej pory. Do pożaru doszło 17 października 2007 roku. Gigantyczny ogień wydobywał się z budynków i zagrażał ludziom na ogromnym obszarze miasta. Niezwykle groźny pożar nie pozwala o sobie zapomnieć świadkom naocznym tego zdarzenia. Niebezpieczeństwo groziło nie tylko mieszkańcom Gorzowa, ale także strażakom i ratownikom biorącym udział w akcji.
Pożar rozpoczął się w fabryce maszyn niezbędnym do obróbki drewna. Przybytek był od pewnego czasu zamknięty. Pożar wybuchł mniej więcej po północy. Ogień zajął nie tylko aparaturę, ale także okoliczne drzewa oraz drewno pozostałe po działalności fabryki. Ogień zaczął trawić również pokryty papą dach. Ze względu na skalę pożaru niezwykle trudno było opanować strażakom sytuację.
Jak przebiegała akcja ratunkowa w wykonaniu straży pożarnej z Gorzowa?
Płomienie podczas pożaru były na tyle duże, że buchający żar dało się zauważyć nawet w oddalonych o kilkadziesiąt metrów blokach. To była niezwykle przerażająca wizja dla mieszkańców Gorzowa. Ogromne ilości iskier buchające z pożaru lądowały na okolicznym placu. Mieszkańcy, którzy zauważyli pożar, ratowali swoje cenne przedmioty oraz zwierzęta. Próbowali zbiec z niebezpiecznego miejsca zdarzenia. Straży, po zjawieniu się na miejscu próbowali zdusić płomienie, zalewając je wodą od strony dachu. Pryskali chłodną wodą na papę dachu, aby zmniejszyć temperaturę buchających od góry płomieni. To była trudna i niebezpieczna walka z żywiołem.
Niewiele dało się poradzić na tak ogromną ilość płomieni, gdy zajął się cały skład drewna. Mimo wszystko strażacy walczyli o to, aby płomienie nie przedostały się do okolicznych budynków. Gdyby nie ich wytrwałość, odwaga i ciężka praca tamtej nocy, w płomieniach mogłaby stanąć większa część miasta. Tamtej nocy na pomoc ruszyło wielu strażaków z okolicznych gmin.