Rezydent z Ukrainy oskarżony o morderstwo pacjenta: Skandal w gorzowskim szpitalu
Andrii K., 27-letni lekarz-rezydent pochodzenia ukraińskiego specjalizujący się w anestezjologii, zatrudniony w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie, został uwięziony pod zarzutem przestępstwa zabójstwa swego pacjenta. Wydarzenie, które wywołało gwałtowne dyskusje zarówno w szpitalu, jak i w całej społeczności medycznej, miało miejsce na początku stycznia 2024 roku. Zbigniew Borek na łamach Tygodnika Polityka dokładnie opisał te wydarzenia.
Podczas pełnienia dyżuru 9 stycznia 2024 roku, Andrii K. podjął decyzję o odłączeniu 86-letniego pacjenta od aparatury utrzymania życia. Pacjent ten poddał się wcześniej operacji usunięcia jelita cienkiego z powodu zatoru tętnicy krezkowej górnej. Prognozy dotyczące jego szans na przeżycie były bardzo niekorzystne – śmiertelność wynosiła ponad 90%. Inni lekarze, z którymi rozmawiał dziennikarz Tygodnika Polityka, opisali pacjenta jako praktycznie zmarłego – stwierdzono u niego zatrzymanie krążenia oraz brak jakiejkolwiek reakcji biologicznej. Andrii K., potwierdzając zgon pacjenta, nie podjął działań resuscytacyjnych, argumentując to względami humanitarnymi i chęcią uniknięcia uporczywej terapii.
Zarząd szpitala szybko zareagował na te doniesienia, powołując wewnętrzną komisję celem zbadania całego incydentu. Komisja ta, pod kierownictwem profesora Macieja Żukowskiego, specjalisty w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, po przeanalizowaniu dokumentacji medycznej i przesłuchaniu personelu szpitala uznała, że decyzja o odłączeniu aparatury była prawidłowa i nie doszukała się żadnych błędów medycznych.
Jednakże, jak donosi Tygodnik Polityka, komisja zauważyła pewne luki w dokumentacji medycznej oraz niedociągnięcia organizacyjne, takie jak samodzielność decyzji doktora K. bez konsultacji z konsylium lekarskim. To zostało uznane za błąd na poziomie organizacyjnym.
Mimo pozytywnego werdyktu komisji, inny lekarz z tego samego oddziału zgłosił sprawę do prokuratury, twierdząc, że doszło do morderstwa. Po przeprowadzeniu długotrwałego śledztwa, prokuratura podjęła decyzję o tymczasowym aresztowaniu Andriia K., który ma spędzić w areszcie co najmniej trzy miesiące.
Te zarzuty wywołały oburzenie wśród pracowników służby zdrowia, którzy stanęli w obronie kompetencji i decyzji doktora Andriia K., kwestionując podstawy zarzutów. Profesor Żukowski skrytykował postępowanie względem lekarza, sugerując, że jego aresztowanie wydaje się być nieproporcjonalne do medycznej sytuacji, która miała miejsce.
Zdarzenie to nabrało dodatkowego znaczenia ze względu na możliwe uprzedzenia narodowościowe. Lekarz-rezydent, który zgłosił sprawę do prokuratury, okazywał niechęć wobec kolegi z Ukrainy, co mogło wpływać na jego decyzję o zgłoszeniu sprawy do prokuratury. Ten aspekt kontrowersji nadal jest omawiany w szpitalu, gdzie zdania na temat działania rezydenta, który zgłosił sprawę oraz samego Andriia K. są podzielone.
Personel szpitala przyznaje, że rezydent, który zgłosił sprawę do prokuratury, wykazywał otwartą niechęć wobec kolegi z Ukrainy. „Otrzymałem informacje, że z poczuciem wyższości krytykował go i podważał jego kompetencje, mimo że nie miał ku temu żadnych podstaw, ani tym bardziej uprawnień” – powiedział w rozmowie z Tygodnikiem Polityka Krzysztof Kaczmarek, dyrektor medyczny Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie.
W odpowiedzi na zarzuty i kontrowersje, zarząd szpitala wydał oświadczenie, zapewniając o swojej pełnej współpracy z prokuraturą i przejrzystości działań mających na celu wyjaśnienie całej sytuacji. To wydarzenie z pewnością przyniesie długotrwałe konsekwencje dla wszystkich osób zaangażowanych i spowoduje dalszą debatę na temat etyki decyzji medycznych w sytuacjach krytycznych zarówno w środowisku medycznym, jak i społecznym.