Kibice wymknęli się spod kontroli – w ruch poszła armatka wodna
Historia gorzowskiej piłki nożnej z pewnością zapamięta ten mecz. W sobotnim (13 maja) trzecioligowym starciu Stilonu Gorzów z Odrą Wodzisław Śląski było wszystko: chaos kibiców, piłkarze pędzący do szatni i niesamowity powrót drużyny gospodarzy po przegranej 0:3.
Od początku atmosfera na stadionie była naładowana, a kibice gości i gospodarzy obrzucali się nawzajem obelgami. Frustracja 130 kibiców gości i gospodarzy rosła wraz z wydarzeniami na boisku. Wodzisławianie zdobyli bramkę już w 7 minucie, po główce wysokiego stopera Michała Bateleta, który wykorzystał dokładne podanie Brazylijczyka Vitala Gomesa De Seny z rzutu rożnego. W 20. minucie zawodnik z Ameryki Południowej prawie podwoił prowadzenie, ale jego strzał z 14 metrów trafił w słupek. Gorzowscy piłkarze zmagali się zarówno z atakami pozycyjnymi, jak i kontratakami.
W 33. minucie nadszedł przełomowy moment dla kibiców Stilonu. Najpierw zakłócili oni grę niebieskim dymem z rac, a następnie część z nich szturmowała boisko, chcąc dostać się do sekcji kibiców przyjezdnych. Policjantom udało się uniknąć konfrontacji, skutecznie rozdzielając przeciwne strony i używając armatek wodnych do odstraszenia wodzisławskich kibiców próbujących sforsować ogrodzenie.